Aktualności
Afera zachwiała rynkiem
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Super User
- Odsłony: 1542
![]() Wnioski o dopłaty można składać od 1 lutego 2011 r. Stawki kształtują się na poziomie od 343 EUR/tonę do 499 EUR/tonę, w zależności od asortymentu i okresu przechowywania. |
Ruszyły dopłaty do prywatnego przechowywania wieprzowiny, Podlaska Izba Rolnicza żąda uruchomienia innych rozwiązań
Uruchomienia dopłat do eksportu mięsa poza granice Unii Europejskiej, a także wprowadzenia obowiązku umieszczania informacji o kraju pochodzenia mięsa na etykietach produktu - takich działań od Marka Sawickiego, ministra rolnictwa, domaga się Podlaska Izba Rolnicza. Żądania PIR związane są z tragiczną sytuacją na rynku trzody chlewnej.
Rynek ten już od miesięcy słabo sobie radził. O wprowadzenie dopłat do prywatnego przechowywania wieprzowiny szef polskiego resortu rolnictwa wnioskował jeszcze w październiku zeszłego roku. Komisja Europejska wyraziła na to zgodę dopiero po wstrząsie, jakim było odkrycie tzw. afery dioksynowej w Niemczech. Na początku stycznia ujawniono, że do tamtejszych hodowców trafiły tony paszy zanieczyszczonej dioksynami na skutek wymieszania tłuszczu technicznego z paszowym. Wyższą niż dopuszczalna zawartość rakotwórczych substancji wykryto w jajach kurzych oraz w wieprzowinie.
Zdaniem Sawickiego, to zdecydowanie za późno. Od miesięcy ceny wieprzowiny były za niskie, w stosunku do kosztów jej wytwarzania, szczególnie wzrostu cen pasz. Kiepską sytuację pogorszył gwałtownie wybuch afery dioksynowej, która doprowadziła do gwałtownego obniżki cen mięsa i wypełnienia rynku towarem.
Analiza KE wskazuje, że spadek cen rzeczywiście wystąpił - średnio w UE o 2,4% między ostatnim tygodniem roku 2010, a pierwszym tygodniem 2011. W Niemczech spadek wyniósł aż 7,2%. Ponadto KE zapowiedziała, że powoła grupę ekspertów, która do końca marca wypracuje instrumenty interwencyjne na rynku wieprzowiny w ramach Wspólnej Polityki Rolnej.
Z drugiej strony o analizę przyczyny spadku cen żywca wieprzowego do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wystąpiła w połowie stycznia Krajowa Rada Izb Rolniczych. Rada argumentowała, że napływ z Niemiec do Polski półtusz wieprzowych w cenach dumpingowych, spadek cen skupu żywca oraz drożejące pasze spowodowały, że produkcja żywca w Polsce stała się nieopłacalna. UOKIK twierdzi, że na sytuację miała wpływ afera dioksynowa, gdyż konsumenci ograniczyli zakupy tego mięsa z obawy przed jego wpływem na zdrowie. Zdaniem Urzędu, „sygnalizowany problem oferowania obecnie na rynku półtusz wieprzowych z Niemiec po cenach dumpingowych wskazuje na istnienie uwarunkowań rynkowych, które wywołują silną presję na obniżkę cen skupu przez zakłady przetwórcze mięsa wieprzowego od krajowych producentów.”
W sprawie głos zabrała i Podlaska Izba Rolnicza, która wystąpiła do ministra rolnictwa z apelem o podjęcie natychmiastowych działań w celu stabilizacji na rynku wieprzowiny.
- Ubojnie i przetwórcy korzystając z okazji natychmiast obniżyli ceny surowca, bądź też w ogóle zaprzestali skupu tuczników, nabywając tani produkt z niemieckich wyprzedaży świń i tuszy - czytamy w stanowisku Izby.
Zdaniem PIR, niedopuszczalnym jest, by w tak dramatycznej sytuacji pozostawić rynek sam sobie.
- Niemiecki producent sobie poradzi, gdyż z pewnością otrzyma pomoc od państwa, na co zaś liczyć może polski rolnik? - pytają członkowie Podlaskiej Izby Rolniczej. I sugerują, że skoro rynek jest wspólny, to problem oraz jego rozwiązanie również.
Jednocześnie PIR podkreśla, że wprowadzenie dopłat do prywatnego przechowywania mięsa nie jest zbyt trafnym rozwiązaniem, gdyż w takim układzie pieniądze trafiają do przetwórców i właścicieli chłodni, ale nie do rolników. Bardziej celowe byłoby wprowadzenie dopłat do eksportu poza granice Unii, a także wprowadzenie obowiązku umieszczania informacji o kraju pochodzenia mięsa na etykietach produktu.
sam
Bezpieczeństwo grzechu warte
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Super User
- Odsłony: 1754
![]() Ubiegłoroczni laureaci II miejsca w etapie krajowym-Małgorzata i Jacek Chylińscy z Mrówek w podlaskiem oczywiście |
Do 15 marca KRUS przyjmuje zgłoszenia do ogólnopolskiego konkursu „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”
Może ciągnik, jak w ubiegłym roku, a może inna wartościowa nagroda, trafi do rąk zwycięzców konkursu „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”. Zgłoszenia są już przyjmowane, czasu na poprawki w zagrodach trochę jeszcze zostało.
Konkurs jest już znany od lat. To jego dziewiąta edycja. W ubiegłym roku rywalizowało w nim 1001 indywidualnych gospodarstw rolnych. Łącznie w ośmiu edycjach uczestniczyło 11.197 podmiotów w kategorii producentów indywidualnych i 812 w kategorii zakładów rolnych. Przebiega w kilku etapach. Zwycięzcy wyłaniani na szczeblu wojewódzkim, stają w szranki z laureatami z innych regionów w etapie krajowym.
Cóż więc takiego bierze się pod uwagę wybierając bezpieczne gospodarstwo? Od lat wynikami konkursu rządzą niezmienne kryteria:
ład i porządek w obrębie podwórza, zabudowań i stanowisk pracy,
stan budynków inwentarskich i gospodarczych, w tym: stan schodów i używanych drabin oraz instalacji i urządzeń elektrycznych,
wyposażenie maszyn i urządzeń używanych w gospodarstwie w osłony ruchomych części, podpory i inne zabezpieczenia,
stan techniczny pilarek tarczowych i łańcuchowych,
warunki obsługi i bytowania zwierząt gospodarskich,
stosowanie, stan i jakość środków ochrony osobistej i odzieży roboczej,
przechowywanie i jakość nawozów chemicznych,
wyposażenie w sprzęt p.poż.,
ogólną estetykę gospodarstwa,
praktyczną znajomość zasad bezpieczeństwa i higieny pracy.
Do konkursu można się zgłosić wypełniając specjalny formularz dostępny m.in. na stronie internetowej Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego: www.krus.gov.pl.
Organizatorem konkursu jest KRUS. Współorganizatorami konkursu są Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Państwowa Inspekcja Pracy oraz Agencja Nieruchomości Rolnych, która prowadzi eliminacje dla odrębne kategorie zakładów rolnych. Honorowy Patronat nad konkursem objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Bronisław Komorowski.
sam
Mlekovita społecznie odpowiedzialna
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Super User
- Odsłony: 1586
![]() |
Spółdzielnia z Wysokiego Mazowiecka zdobyła pierwsze miejsce i nagrodę Regional Forbes CSR Awards
Troska o ochronę środowiska, respektowanie praw i interesów pracowników, dbałość o pozostałych interesariuszy, zwłaszcza społeczności lokalne, etyczne i zgodne z prawem podejściem do biznesu oraz działania charytatywne – to są cechy firm społecznie odpowiedzialnych. Ich ranking ogłasza miesięcznik Forbes, a Mlekovita znalazła się w jego czołówce.
Regional Forbes CSR Awards plasuje firmy według koncepcji, iż każde przedsiębiorstwo uważa się za „jednostki społeczne”, uwzględniające w swojej strategii nie tylko interesy udziałowców, ale także pozostałych interesariuszy - czyli tych grup społecznych, na które firma ma wpływ i które wzajemnie wpływają na działalność firmy.
Pojęcie „interesariusz” (ang. stakeholders) po raz pierwszy zostało użyte już w 1963r. przez Stanford Research Institute jako „grupy, bez których wsparcia organizacja przestałaby funkcjonować”. Obecnie najpopularniejszą jest definicja, określająca interesariuszy organizacji jako „każdą grupę lub jednostkę, która może wpłynąć albo na którą ma wpływ realizacja celów tej organizacji”. Dzielą się oni na interesariuszy wewnętrznych (pracowników) oraz zewnętrznych (np. klientów, kontrahentów, konkurentów, wierzycieli, władze, społeczności lokalne, media). Przedsiębiorstwo odpowiedzialne społecznie tak kształtuje relacje ze wszystkimi grupami swoich interesariuszy, by osiągać cele biznesowe maksymalizując jednocześnie ich korzyści, a co najważniejsze – nie naruszając ich interesów. Działalność odpowiedzialna społecznie nie może jednak wpływać negatywnie na konkurencyjność firmy. Cele biznesowe i społeczne muszą się uzupełniać.
Generalnie, odpowiedzialność przedsiębiorstwa sprowadza się do trzech głównych zasad:
1. Zrównoważonego rozwoju (gospodarowanie zasobami w taki sposób, by nie ograniczać możliwości rozwoju w przyszłości),
2. Odpowiedzialności za skutki swojej działalności wobec osób, na które ma ona wpływ,
3. Transparentności, czyli informowania interesariuszy o swojej działalności i jej skutkach.
Najprościej ideę CSR przedstawia koncepcja „3E” (etyka, ekologia, ekonomia), która oznacza że na podstawowym poziomie odpowiedzialności firma działa zgodnie z prawem i społecznie przyjętymi normami etycznymi, chroni środowisko naturalne i maksymalizuje swoją wartość ekonomiczną, czyli przynosi zyski udziałowcom.
opr. sam
Obora na europejskim poziomie
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Super User
- Odsłony: 1382
Na mapie najnowocześniejszych obiektów rolniczych Polski, zaistniała obora zbudowana w woj. podlaskim
Tomasz Bruliński, znany jako pierwszy na Podlasiu właściciel robota udojowego, na początku grudnia został nagrodzony w ogólnopolskim konkursie „Eurozagroda”. Inwestycja zrealizowana w 2009 roku zachwyca nie tylko nowoczesnością, ale i estetyką wykonania.
Rozstrzygnięcie tegorocznej edycji konkursu odbyła się 8 grudnia 2010 r. w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Właścicielom i projektantom obiektów nagrodzonych i nominowanych, statuetki, medale pamiątkowe, dyplomy oraz czeki pieniężne wręczyli minister Marek Sawicki oraz Przewodniczący Kapituły Eurozagrody prof. dr hab. inż. Andrzej Myczko.
II edycja Konkursu trwała przez cały 2010 rok. Kapituła nominowała do nagród 11 obiektów z całej Polski. Po zapoznaniu się ze szczegółową dokumentacją wszystkich nominowanych obiektów, wykonaną w terenie, Kapituła postanowiła przyznać właścicielom i projektantom nagrody po 10 000 zł w czterech kategoriach konkursowych. W pierwszej: „Budynki inwentarskie” zwyciężył właśnie Tomasz Bruliński. Piękna Obora w Osobnem z powstała przed ponad rokiem, w miejscu starej wiaty na maszyny, której konstrukcja posłużyła jako podwaliny nowego obiektu. Budynek został zaprojektowany z myślą o instalacji robota udojowego, tak by maksymalnie ożywić ruch krów. Wnętrze obiektu podzielone jest na strefy żywieniową oraz legowiskową. Ruch krów reguluje w niej system bramek. Obora spełnia wszelkie wymogi dobrostanu zwierząt i ich komfortu (mieszacze powietrza dbają o odpowiednią jego cyrkulację, zadbano o prawidłowe naświetlenie wnętrza, zamontowano czochradła).
Celem konkursu Eurozagroda jest upowszechnianie tzw. dobrych praktyk w budownictwie wiejskim, a efektem tworzenie mapy wzorcowych obiektów zagrodowych, które – rozsiane po całej Polsce – stanowią inspirację i wzorce do naśladowania dla rolników podejmujących inwestycje budowlane. Wyróżniane obiekty, mają być w ten sposób promowane, tak by standardy europejskie w nich zastosowane, stały się powszechne. Choć konkurs nie ma jeszcze wielkich tradycji - w tym roku zorganizowany został dopiero po raz drugi - cieszy fakt, że Podlasianie już odnoszą w nim sukcesy.
- Cieszę się bardzo, że jest taki konkurs, dzięki któremu możemy nie tylko podpatrywać, lecz także wprowadzać w życie to, co najlepsze, to co najnowocześniejsze. Szczególnie cieszy to, że tak chętnie uczestniczą w nim zarówno rolnicy jak i samorządowcy – mówił Marek Sawicki, minister rolnictwa.
Wszystkie obiekty nagradzane w Konkursie są oznaczane tablicami informacyjnymi z logo Eurozagrody i napisem „Laureat Konkursu”.
sam
fot. Sebastian Rutkowski
![]() |
|||
Mechaniczne oblężenie
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Super User
- Odsłony: 1406
Podlaskie Agro z wizytą na farmie, w której zamontowano kilkanaście robotów udojowych
Jako jedna z nielicznych redakcji w kraju mieliśmy niecodzienną okazję, by obejrzeć „Multibox” - 16 urządzeń udojowych VMS DeLaval zainstalowanych na jednej farmie. A mieści się ona w Tatarstanie - Republice Federacji Rosyjskiej. Automaty udojowe obsługują tam zawrotną ilość ponad tysiąca krów!
Zaproszenie do Tatarstanu otrzymaliśmy od współpracującej z nami firmy DeLaval. Było to spore wyróżnienie. Nie mieliśmy wątpliwości, że z takiej okazji warto skorzystać. Do Rosji pojechał jeszcze tylko jeden polski dziennikarz z redakcji TopAgrar oraz kilkanaście osób z branżowej prasy szwedzkiej, irlandzkiej, białoruskiej, ukraińskiej i rosyjskiej.
Tak więc na początku grudnia ubiegłego roku, wydelegowany przez cały zespół, jako najlepiej władający językiem rosyjskim, wybrałem się na trzydniowe spotkanie z przygodą. Śnieżna aura nie zachęcała do obierania kursu na wschód. Coraz to kolejne lotniska wyłączały się z ruchu, ale... Pojechałem. Do odważnych świat należy i naszym Czytelnikom wieści z dalekiego świata się należą.
Pierwszy etap podróży to lot z Warszawy do Moskwy. Kolejny - z Moskwy do Kazania – oba trwały mniej więcej tyle samo - po ok. 2 godziny. Końcówkę wyprawy odbywaliśmy autokarem. Podróż trwała ok. 45 minut. Śnieżyca ostro dawała się we znaki, przypominała początek tegorocznej zimy u nas. Na miejsce dotarliśmy późnym wieczorem z ponad dwugodzinnym opóźnieniem. Zostaliśmy zakwaterowani w ekskluzywnym hotelu Szalapin, gdzie, mimo spóźnienia, czekało nas bardzo gościnne przyjęcie.
Następnego dnia udaliśmy się zwiedzić gospodarstwo. Do Kurmaszewa, miejscowości z ok. 500 mieszkańcami ((110 km od Kazania - stolicy Tatarstanu) dotarliśmy po dwóch godzinach drogi. Na miejscu nasunęły mi się wspomnienia, kiedy w zeszłym roku zachwycaliśmy się osiągnięciami naszych podlaskich rolników z Jakaci Borek. Rolnicy w swojej miejscowości zamontowali jedne z pierwszych robotów udojowych (trzy) w naszym regionie. A w Tatarstanie (gdzie jechaliśmy) jedno gospodarstwo zainwestowało w 16 robotów! Byłem pod wielkim wrażeniem tego, co miałem zaraz zobaczyć.
Wizyta w gospodarstwie rozpoczęła się wystąpieniami szefów DeLaval-a, którzy mówili o sytuacji na rynku mleczarstwa w Rosji oraz rozwoju firmy DeLaval. Po części teoretycznej dziennikarze zostali zaproszenia do jednej z obór. I tu zaskoczenie, właściciel gospodarstwa miał farmę złożoną z siedmiu obiektów inwentarskich!
Historia gospodarstwa „Farma Rachimowo”, bo taką nosi nazwę, zaczęła się, gdy jej właściciel Farid Rachimow, jako 17-letni chłopiec dostał od dziadka na urodziny 41 ha ziemi. Senior przed 35-ma laty był kierownikiem jednego z kołchozów i w okresie zmian ustrojowych miał możliwość odkupienia ziemi. W 2001r. Farid postanowił wrócić do rodzinnych stron i zająć się rolniczym biznesem. Obecnie gospodaruje na 7 tysiącach ha, na których uprawia głównie zboże i ziemniaki. Stado krów cącznie z cielakami liczy około 2.400 sztuk, z czego około połowa to sztuki dojne. W sezonie na farmie w Rachimowie pracuje 160 osób.
- Gospodarstwo mega-rolnicze zawsze było moją ambicją – mówił młody właściciel Farid Rachimow, podczas konferencji.
Gdy zapadła decyzja o automatyzacji doju, właściciel farmy wyjechał do „Mason Dixon Farma” w Pensylwanii w USA, gdzie funkcjonuje największy na świecie system dobrowolnego doju firmy DeLaval (20 robotów), by przekonać się, czy to dobra opcja dla jego gospodarstwa.
- Wybraliśmy firmę DeLaval, ze względu na to, iż jest liderem w technologii automatyzacji robotów VMS i jest dostawcą nowoczesnych rozwiązań w mleczarstwie. Obserwujemy nasze gospodarstwo od ponad roku, od kiedy zamontowaliśmy roboty i widzimy bardzo dobre wyniki w zakresie wydajności i jakości mleka - ocenia dziś Farid.
Roboty „dojarze” mieszczą się w dwóch oborach po osiem sztuk w każdej. Pojedynczy robot obsługuje do 60 krów dziennie. Łącznie system DeLaval w gospodarstwie Rachimowo może obsługiwać 1.150 krów. Pracę robotów nadzorują dwie osoby.
Działania robotów nie będę Państwu opisywał. Są to znane już naszym rolnikom urządzenia, a jeśli się różnią to pewnie drobnymi szczegółami oraz tym, że pracują zespołowo. Unikalność gospodarstwa „Farma Rachimowo” wynika z jego niepowtarzalnego projektu, zintegrowanych systemów karmienia, dojenia, odprowadzenia mleka do chłodziarek, wentylacji, a także z tego, że inwestycja została zrealizowana w okresie kryzysu w 2008r. Całkowity koszt realizacji przedsięwzięcia, łącznie z zakupem krów, to ponad 1 mld rubli.
- Obiekt Rachimowo pokazuje nowe tendencje w technologicznym rozwoju produkcji mleka - wyjaśniał Bo Wejfeldt, dyrektor ds. rozwoju rynku DeLaval.
Według raportów opublikowanych przez spółkę Danone Unimilk Volga, gospodarstwo zajmuje jedno z czołowych miejsc pod względem jakości produkowanego w nim mleka i w zakresie dobrostanu zwierząt.
- Rachimowo udowadnia, że można osiągać doskonałe wyniki dzięki dostarczanym przez nas rozwiązaniom doju, wspieraniu inteligentnych i skutecznych działań w ramach wszystkich segmentów mlecznych, niezależnie od wielkości stada - powiedział dziennikarzom Jonas Hallman, dyrektor DeLaval.
Na obecną chwilę w krajach Wspólnoty Niepodległych Państw DeLaval zamontował 54 urządzenia VMS. System dobrowolnego doju pozwala na całodobowe dojenie, mające na celu optymalizację wydajności mleka wysokiej jakości. VMS pomaga menedżerom w rolnictwie uruchomić więcej trwałych, profesjonalnych i wydajnych systemów udojowych.
DeLaval zaprezentował niedawno kolejną wersję swojego systemu dobrowolnego doju na targach EuroTier w Hanowerze. VMS 2011 oferuje inteligentne technologie, możliwości integracji systemów i inne opcje rozbudowy. Ponadto firma zaprezentowała pierwszy automatyczny system dojenia obrotowego AMRTM. Został on odznaczony złotym medalem EuroTier 2010 dla innowacji i tytułem „Innowacja Roku 2011”.
- Jesteśmy dumni, że rozszerzony system automatycznego doju jest alternatywy dla producentów mleka we wszystkich segmentach rolnictwa i wielkości stad - dodał Hallman.
Poza zwiedzaniem farmy dziennikarze mieli okazję podziwiać uroki Tatarstanu. Zaproszono nas do restauracji, w której serwuje się dania tatarskie. Wieczór spędziliśmy w sympatycznej restauracji w centrum Kazania. Za nowe doświadczenia i wspaniałą wyprawę dziękujemy firmie DeLaval.
fot. i tekst: Andrzej Niczyporuk, opr. sam