Aktualności
Pijemy coraz więcej mleka
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Justyna Radziszewska
- Odsłony: 1505
Mleczna feta - Światowy Dzień Mleka odbył się 3 lipca w Wysokiem Mazowieckim
Co trzeci litr mleka i co piąta kostka masła trafia do polskich sklepów z Podlasia. Tu też, a dokładniej w Wysokiem Mazowieckiem, obchodzony jest hucznie Światowe Święto Mleka. W tym roku już po raz czwarty.
Światowy Dzień Mleka ustanowiła 10 lat temu FAO, Organizacja do spraw Wyżywienia i Rolnictwa, by podkreślić znaczenie tego produktu w naszej codziennej diecie. Bo mleko jest ważne, bardzo ważne dla Polski, ale również ze względów gospodarczych: nasz kraj jest na czwartym miejscu w Unii Europejskiej pod względem jego produkcji. Rocznie sprzedajemy 1,5 mld litrów mleka i przetworów na 95 zagranicznych rynkach.
Choć pogoda w pierwszą niedzielę lipca kaprysiła, impreza przebiegała w radosnych nastrojach. Nie ma co się dziwić, skoro Dariusz Sapiński, prezes Spółdzielni Mleczarskiej Mlekovita, organizatora imprezy, na rozpoczęciu podkreślił, że to był dobry rok dla producentów mleka. Wyraził nadzieję, że dla konsumentów również. I coś w tym jest. Statystyczny Polak rocznie wypija 260 litrów mleka, a liczba ta ciągle rośnie.
Publiczność przyciągnęły też przygotowane przez organizatorów atrakcje. Wśród nich były gry i zabawy dla dzieci, występy zespołów muzycznych, degustacja produktów mleczarskich, mleczne pokazy kulinarne oraz cieszący się popularnością konkurs w piciu mleka na czas. Jego zasada jest prosta i doskonale znana. Każdy zawodnik ma za zadanie w jak najkrótszym czasie wypić litr białego przysmaku. Chętnych do konkursu rok rocznie nie brakuje, a technik na wykonanie zadanie jest wiele. Tym razem bezkonkurencyjny był Paweł Zdziarski z Ostrowi Mazowieckiej, który drugi rok z rzędu wygrał w konkursie i dzięki temu wywalczył tygodniowy pobyt w Zakopanem. Wypicie litra mleka zajęło mu zaledwie niespełna siedem sekund. Widocznie posiadł jakiś sekret.
Podczas uroczystości, Waldemar Broś, Prezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich Zw. Rew. wręczył odznaczenia „Zasłużony dla Spółdzielczości Mleczarskiej".
W tegorocznych obchodach Święta Mleka licznie wzięli udział przedstawiciele władz, rolnicy, przedstawiciele branży rolno-spożywczej oraz mieszkańcy miasta i regionu. W sumie na Święcie Mleka bawiło się kilka tysięcy osób.
fot. i tekst: Małgorzata Sawicka
Rogaty ring
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Justyna Radziszewska
- Odsłony: 1623
XVIII Regionalna Wystawa Zwierząt Hodowlanych i Dni z Doradztwem Rolniczym
Najpierw krowę trzeba dokładnie i kilkakrotnie umyć, potem ostrzyc wedle zaleceń, na kilka tygodni przed przyzwyczajać do uzdy i nauczyć wyprowadzania, w końcu wyszczotkować ogon i nabłyszczyć sierść – tak w skrócie wyglądają przygotowania zwierzęcia do udziału w wystawie. Pracochłonne. Mimo to, co roku nie brakuje chętnych by podczas Wystawy Zwierząt Hodowlanych w Szepietowie zaprezentować swoje osiągnięcia hodowlane.
W ostatnią sobotę i niedzielę czerwca tereny wystawowe PODR w Szepietowie zamieniły się w tętniące życiem miasteczko rolnicze. Na powierzchni ponad 10 hektarów zaprezentowało się ponad 300 wystawców. Ring zapełnił się najpiękniejszymi okazami zwierząt hodowlanych. Bogata propozycja wystawców i wspaniała atmosfera panująca w Szepietowie przyciągnęła ponad 100 tysięcy zwiedzających.
Kulminacyjnym punktem imprezy są wybory najpiękniejszych, najlepiej zbudowanych zwierząt. W tym roku o tytuł superchampiona walczyło w sumie ponad 260 zwierząt. Dominowało oczywiście bydło mleczne: w sumie wystawiono 147 krów i jałówek. O tytuły czempionów walczyło 22 sztuki trzody chlewnej, 20 sztuk koni, 45 owiec oraz 15 bydła mięsnego, a także 6 stad kur i 4 stada gęsi. Poza konkursem można było podziwiać szynszyle, kuce szetlandzkie, króliki i ptactwo ozdobne. Hodowcy biorący udział w wystawie otrzymali puchary i nagrody, które wręczył Mieczysław Kazimierz Baszko, wicemarszałek województwa podlaskiego.
Osiemnasta już wystawa w Szepietowie była okazją do uhonorowania odznaczeniami państwowymi rolników i doradców. Marek Sawicki, minister rolnictwa, wręczył 38 osobom odznaczenia „Zasłużony dla rolnictwa". Statuetki „Wigora" natomiast trafiły do rąk najbardziej zasłużonych dla jej rozwoju: Wojciecha Dzierzgowskiego, Mieczysława Kazimierza Baszko, Krzysztofa Pilawy, Stanisława Nowowiejskiego, Adama Kamińskiego, Wiesława Kuleszy, Stanisława Rogalskiego, Mariusza Cylwika.
Nie zawiodła ulubiona część imprezy sporej części publiczności -pokaz „Młodzi Hodowcy”, w którym pociechy rolników prezentują się na ringu wraz z cielętami. Uroczy to widok, kiedy nie bardzo wiadomo kto kogo prowadzi, czy chłopiec cielę, czy cielę chłopca...
Na polach demonstracyjnych PODR w Szepietowie firmy Contractus i Agroserwis Dariusz Sobol zaprezentowały maszyny podczas pracy, a chętni mogli skorzystać z jazdy próbnej.
Zwiedzający mogli degustować produkty mleczne, zupę gulaszową z wołowiny, pieczoną jagnięcinę i wędliny z koniny. Degustacje dofinansowane były z Funduszu Promocji Mleka, Funduszu Promocji Mięsa Wołowego, Funduszu Promocji Mięsa Wieprzowego, Funduszu Promocji Mięsa Końskiego, Funduszu Promocji Mięsa Owczego.
Podlaski Ośrodek Doradztwa Rolniczego przygotował seminaria z zakresu chowu zwierząt, na poletkach doświadczalnych można było obserwować różne odmiany zbóż, roślin pastewnych, przemysłowych i energetycznych.
Tekst: sam
fot. sam, PODR Szepietowo
Superczempiony wybrane:
Tytuły superczempionów otrzymały:
„Ida" Sławomiry Zalewska - w kategorii krowy mleczne
„Tory 2" Jana Zawadzkiego - w kategorii jałówki
krowa rasy charolaise „Tania" Jerzego Magowskiego - w kategorii krowy mięsne z cielętami
loszka wbp x pbz nr kat. 9 z HZZ Knyszyn Spółka z o.o.- w kategorii loszki
knur wbp nr kat. 2 Marcina Kowalewskiego- w kategorii knurki
maciorka suffolk Sławomira Paprockiego- w kategorii owce
tryk PON Józefa Rokickiego- w kategorii tryki
ogier „Aser" Grzegorza Wiszowatego- w kategorii konie
stado rodzicielskie kur mięsnych HUBBARD FLEX Barbary Kosiorek-Medykiewicz- w kategorii drób grzebiący
stado rodzicielskie gęsi Henryka Markiewiczaw - kategorii drób pływający
Nagrody dla wystawców:
Podczas targów nagrodzono także firmy prezentujące na wystawie swoją ofertę. Puchary i gratulacje powędrowały do Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, której to stoisko uznano za najatrakcyjniejsze. Firma AgroComplex, producent m.in. automatycznego dystrybutora mleka uznano Hitem publiczności (o mlekomatach szerzej w bieżącym wydaniu). Hitem Wystawy okrzyknięto produkt firmy Lely Center - robot Lely Juno.
Ostatni z wyróżnionych produktów – robot Lely Juno – służy do podgarniania paszy na stole paszowym. Zapewnia stały dostęp do paszy, stymulując większy ruch krów przy stole paszowym, co zwiększa spożycie paszy objętościowej i ogranicza straty paszy o 15 % niedojadów. Producent zapewnia ponadto, że dzięki użyciu robota stado zyskuje na spokoju, krowy o niższej hierarchii mają stały dostęp do paszy, nawet gdy dominujące krowy zjedzą jako paszę jako pierwsze.
Jeszcze jedną zaletą robota jest oszczędność czasu i pracy. Jego funkcjonowanie eliminuje konieczność kilkakrotnego w ciągu dnia podgarniania paszy.
Wciąż przeć do przodu
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Justyna Radziszewska
- Odsłony: 1503
Laureaci Agroligii `2010 wciąż myślą o tym jak rozwijać gospodarstwo
Nie sztuką jest przeinwestować, a potem martwić się o jutro. Sztuką jest rozwijać się rozważnie, ale systematycznie. W końcu prowadzenie gospodarstwa to nie sposób na udowodnienie, kto jest lepszy, ale źródło utrzymania rodziny i godnego życia. Tak jak dla Danuty i Jacka Rydzewskich z miejscowości Koniecki Rostroszewo w gm. Szczuczyn, laureatów wojewódzkiego etapu tegorocznej Agroligii.
Większość z dzisiejszych dużych i poważanych gospodarstw ma bardzo podobną historię. Dziadkowie mieli po kilka hektarów, wielokierunkowe gospodarstwo i jakoś żyli. Dopiero działalność młodszych pokoleń decydowała o tym, jaki kształt przybrało gospodarstwo. Tak też i było u Danuty i Jacka Rydzewskich.
Osiągnięcia seniorów
W latach 70-tych gospodarstwo przejął tata pana Jacka. Kilka lat później postawił oborę – wówczas jedną z nowocześniejszych. Za nią zresztą otrzymał liczącą się wówczas i prestiżową nagrodę - „Złota Wiecha”. Zamontowano w niej też dojarkę bańkową, później rurociągową. Stopniowo przybywało też w gospodarstwie ziemi uprawnej. I, co bardzo istotne, wyklarował się wówczas kierunek produkcji, a stado krów mlecznych zostało objęte kontrolą użyteczności mlecznej. Wtedy na pierwszy plan wysnuwają się bohaterowie tego artykułu – Danuta i Jacek Rydzewscy.
Dynamiczny start młodego gospodarza
Jest rok 2005. Pan Jacek decyduje się wówczas na przejęcie gospodarstwa po ojcu, który przechodzi na rentę strukturalną.
- To był bardzo dobry moment – mówi młody gospodarz. - Zarówno warunki otrzymywania renty, jak i jej wysokość, były wówczas najbardziej korzystne. Ja, choć skończyłem szkołę o profilu rolniczym, nie od początku byłem zdecydowany na przejęcie schedy po rodzicach. Dopiero w wieku dwudziestu kilku lat podjąłem decyzję, że będę kontynuował to, co oni zaczęli.
Dzieło seniorów nie tylko kontynuował, ale i uczynił znaczący krok naprzód. Jedna z pierwszych decyzji dotyczyła modernizacji budynków inwentarskich.
- W grę wchodziły dwa rozwiązania – wspomina pan Jacek. - Budowa nowej obory, bądź rozbudowa i modernizacja starej. Trochę się wahaliśmy, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się na tę drugą wersję. Przeważyły koszty. No i szkoda było tego, co zbudował tata.
Stary budynek inwentarski rozbudowano, zlikwidowano w nim stanowiska i zmodernizowano, by powstała nowoczesna obora wolnostanowiskowa. Stara część służy jako pomieszczenie dla części nieprodukcyjnej stada – młodzieży i krów zasuszonych. Uzupełnieniem zmodernizowanego obiektu stała się hala udojowa 2x4 typu Rybia Ość.
Środki na inwestycje
- Środki na tę inwestycję pochodziły z preferencyjnego kredytu przeznaczonego dla młodych rolników – mówi pan Jacek. - Stwierdziliśmy, że na początku trzeba doprowadzić do ładu oborę, tak by spełniała wszelkie normy, co umożliwiłoby skorzystanie ze środków unijnych. Nie bez znaczenia był również fakt, że jako początkujący gospodarz, nie miałem pieniędzy, które są niezbędne przy sięganiu po unijne fundusze.
Jednak z PROW-u 2007-2013 rolnicy skorzystali już „pełną gębą”.
- Udało nam się z tych środków zakupić wóz paszowy, rozrzutnik obornika, beczkowóz, kosiarkę dyskową, agregat prądotwórczy i dwa ciągniki – wylicza Rydzewski. - To z działania „Modernizacja gospodarstw rolnych”. Z pieniędzy z tego samego źródła udało nam się też utwardzić plac manewrowy przez wyłożenie go kostką brukową. Z działania „Różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej” dokupiliśmy prasoowijarkę i zgrabiarkę w celu świadczenia nimi usług.
Rozwój gospodarstwa nie został spowolniony przez kwoty mleczne. Zresztą Rydzewski nie jest zwolennikiem ich zniesienia.
- Wolny rynek może mieć tu różne skutki – mówi. - W tym zalanie nas mlekiem po dumpingowych cenach. A to pogrzebałoby wiele mniejszych, słabszych gospodarstwa, jak również te przeinwestowane.
Stado i powierzchnia poziom w górę
Co do stada. Po rodzicach pan Jacek odziedziczył dwadzieścia kilka sztuk. Od tej pory przybyło zwierząt. Stado liczy sobie 46 krów dojnych (ogółem 85 sztuk), w ubiegłym roku rolnik sprzedał 280 tys. litrów mleka, całość w klasie ekstra.
Rozwój gospodarstwa pociągnął za sobą konieczność dokupowania ziemi.
- Zastałem 27 hektarów własnych, dziś gospodarują na 50 ha, różnica to dzierżawy w okolicznych wsiach – mówi rolnik. - Niestety kupno ziemi w pobliżu gospodarstwa stanowi dzisiaj dość spory problem. Jednak powiększenie areału to mój cel w najbliższej przyszłości. Najwyżej trzeba będzie szukać nieco dalej.
Tekst: Małgorzata Sawicka
fot. Sebastian Rutkowski
Kisić bez ryzyka
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Justyna Radziszewska
- Odsłony: 1449
Jak bezpiecznie przygotować kiszonkę z kukurydzy?
„Krowa pyskiem doi” - to wie każdy hodowca bydła mlecznego. By osiągnąć dobre wyniki hodowlane, trzeba zwierzętom podać paszę odpowiedniej jakości. Jej podstawą jest oczywiście kiszonka z kukurydzy. Jednak nie sztuką jest odpowiednio ją przygotować, ale sporządzić ją bezpiecznie, nie narażając swojego zdrowia, rodziny, czy pracowników.
Technologia zbioru kukurydzy i przygotowania kiszonki wymaga udziału wielu maszyn tj. ciągników, sieczkarni, przyczep transportowych i narzędzi do formowania pryzmy. Im więcej maszyn, tym większe ryzyko, że ich współpraca z człowiekiem okaże się dla jego zdrowia zgubna. Wszystkiego przewidzieć się nie da, ale są działania, których można się podjąć, by niebezpieczeństwo to zniwelować do minimum. Od czego zacząć? Najpierw zadbajmy o maszyny i ciągniki. Trzeba sprawdzić ich stan techniczny i poprawić zauważone usterki szczególną uwagę zwracając na osłony części ruchomych. Jeżeli ich brakuje, należy założyć nowe. Maszyny przygotowane do pracy, regularnie konserwowane, zadbane rzadziej się psują na polu i przez to są bezpieczniejsze. Takie nerwowe naprawy, szczególnie przy włączonym napędzie, wielu już kosztowały zdrowie. Dlatego prowadząc prace na polu należy pamiętać o podstawowej zasadzie bezpiecznej obsługi maszyn: w celu dokonania jakichkolwiek czynności przy mechanizmach maszyny należy ją wyłączyć. W przypadku maszyn napędzanych z ciągnika najlepiej wyłączyć silnik. Wkładanie dłoni w pracujące mechanizmy może skończyć się ich utratą.
Drugą ważną zasadą jaką należy stosować w praktyce jest: przestrzeganie zakazu przewożenia pasażerów na sieczkarni, przyczepach, dyszlach, błotnikach i innych niebezpiecznych miejscach. Upadek nawet z niedużej wysokości może skończyć się tragicznie dla poszkodowanego, a sprawca - operator maszyny będzie miał kłopoty z wymiarem sprawiedliwości. Niestety przepis ten jest nagminnie łamany.
Zebranie kukurydzy z pola to dopiero połowa sukcesu. Ubijanie rośliny na pryzmie jest bardzo ryzykowanym zajęciem. Dlatego znów przypominam o podstawowych zasadach, których przestrzeganie może uratować ci życie! Wszystkie ciągniki wjeżdżające na pryzmę powinny być wyposażone w kabinę lub ramę chroniącą przed skutkami wywrotki. Każdego roku dochodzi do kilku wypadków w postaci wywrotki ciągników i przygniecenia kierujących nimi rolników. Jeżeli traktor posiada kabiną lub ramę, a zacznie zsuwać się z pryzmy, kierujący powinien pozostać na siedzisku, przytrzymać się kierownicy i zaprzeć nogami. Nie należy wyskakiwać z kabiny, bo to może skończyć się przygnieceniem.
Warto powtarzać do znudzenia: stosowanie zasad bezpieczeństwa przy przygotowywaniu paszy objętościowych dla bydła to krok do tego, by rolnik spokojnie doczekał emerytury w dobrym zdrowiu. Jednak lekkomyślność i pośpiech często zbiera krwawe żniwo w podlaskim rolnictwie. Co roku ponad setka rolników zostaje inwalidami, a kilkunastu ginie. Dlatego: zadbaj o swoje zdrowie, bo nikt nie zrobi tego za ciebie!
Zrobić coś dla siebie
- Kategoria: Aktualności
- Opublikowano
- Justyna Radziszewska
- Odsłony: 1435
Rozdano nagrody dla właścicieli najbezpieczniejszych gospodarstw
Wyobraźmy sobie scenę: na czystym dotąd niebie zbierają się chmury, zwiastując
rychły deszcz. Rolnik wykonuje więc swoją pracę w pośpiechu, bo przecież żal wyschniętego siana. Wskutek pędu ulega wypadkowi. Zraniona ręka wymaga długiej rekonwalescencji, żonie z małymi dziećmi ciężko radzić sobie w gospodarstwie bez pomocy męża. Czy pośpiech się opłacił?
Co roku w rolnictwie zdarzają się wypadki, nieraz śmiertelne, choć szczęśliwie liczba i jednych, i drugich systematycznie maleje. Dzieje się tak m.in. za sprawą szeregu działań propagujących pracę bezpieczną. Jednym z nich jest organizowanie konkursów takich ja np. „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”, którego etap regionalny został rozstrzygnięty 1 lipca br w siedzibie Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w Białymstoku. W tym roku ocenie w konkursie swoje gospodarstwa poddało 24 rolników z terenu działania Oddziału regionalnego KRUS w Białymstoku.
Zwycięzcy – Maria i Jerzy Brzostowscy są właścicielami 60-hektarowego gospodarstwa położonego w Morusach w gm. Krypno. Jest ono ukierunkowane na hodowlę bydła mlecznego. Prowadzona jest w nim uprawa kukurydzy, zbóż i użytków zielonych.
Laureaci drugiego miejsca – Danuta i Stefan Lipscy – prowadzą w Chodorówce Nowej w gm. Suchowola gospodarstwo o powierzchni 4,3 ha ukierunkowane na produkcję jaj wylęgowych brojlerów (stado niosek wynosi 15 tys. sztuk, rocznie sprzedawanych jest 3-3,5 mln jaj). Produkcja prowadzona jest w trzech obiektach.
- Tym samym kierunkiem działalności zajmuje się zarówno mój ojciec, jak i rodzeństwo -opowiadał pan Stefan. - I my żoną po ukończeniu studiów administracyjnych wróciliśmy na wieś i od 9 lat zajmujemy się rolnictwem.
- Nie żałujemy, choć praca do lekkich nie należy, jakby się mogło wydawać – dodała Danuta Lipska.
Spotkanie, na którym przyznano wyróżnienia, stało się też okazją do wymiany refleksji związanych z tematyką konkursu. Danuta Lipska nie ukrywała, że przed wizytą komisji konkursowej był stres, ale...
- Komisja była fajna, więc nie było tak źle – powiedziała.
- Dla nas udział w tym konkursie to była mobilizacja do poprawy warunków w gospodarstwie, choć na co dzień i tak kładziemy na to nacisk – podkreśliła Maria Brzostowska. - Ład i porządek w gospodarstwie to bezpieczna praca, a przecież na tym powinno najbardziej zależeć nam samym. Cały czas dążymy, by w tym zakresie dojść do perfekcji.
Brakuje im niewiele, o czym świadczy zwycięstwo. A komisja rzetelnie „sprawdza” gospodarstwa.
- Zwracamy uwagę na elementy mające wpływ na bezpieczeństwo pracy, to: ład i porządek w obrębie podwórza, zabudowań, stanowisk pracy, odpowiedni stan budynków inwentarskich i gospodarczych, w tym stan schodów, używanych drabin oraz stan techniczny instalacji elektrycznych, wyposażenie maszyn i urządzeń wykorzystywanych w osłony ruchomych cześć maszyn, podpory i inne zabezpieczenia, właściwy stan techniczny pilarek tarczowych i łańcuchowych i warunki obsługi i bytowania zwierząt – wyjaśnił Krzysztof Kozioł, główny specjalista w Oddziale Regionalnym KRUS w Białymstoku.
Komisja nie omieszkała sprawdzić też stosowanie i stan środków ochrony indywidualnej oraz, jako element dodatkowy, brana była pod uwagę estetyka gospodarstwa oraz udogodnienia zwiększające bezpieczeństwo oraz higieny pracy
Laureaci wyłonienie w etapie regionalnym, powalczą o wygraną na szczeblu wojewódzki, a jeśli się uda, i krajowym. Życzymy powodzenia.
Tekst i fot. Małgorzata Sawicka
Wypadków coraz mniej!
W 2008 roku na terenie OR KRUS w Białymstoku odnotowano 2484 wypadków, rok później było ich o ponad 100 mniej. Natomiast w 2010 roku – 2214. Wśród nich największą grupę stanowią upadki – (ponad 40 %), na drugim miejscu natomiast znajdują wypadki związane z obsługą zwierząt. Trzecią grupę stanowią pochwycenia przez ruchome części maszyn.
W ciągu ostatniej dekady zmniejszyła się też liczba wypadków śmiertelnych na terenie działania OR KRUS w Białymstoku. I tak w w 2001 roku było ich aż 21, w 2010 – 5. Tylko, albo aż, bo każdy wypadek pociągnął za sobą jakąś tragedię.