Podlaskie AGRO

Aktualności

Wiosna podlaskich triumfów


Jolanta (pierwsza z lewej) i Adam (trzeci z lewej) Kochańscy tuz po odebraniu Złotego Jabłka.

Jolanta i Adam Kochańscy – jedni z laureatów konkursu Rolnik - Farmer Roku


Aż trzy główne nagrody w prestiżowym ogólnopolskim konkursie Rolnik - Farmer Roku powędrowały do właścicieli podlaskich gospodarstw. Wydaje się więc, że możemy już powoli przyzwyczajać się do sukcesów w branży rolniczej - i to nie tylko wśród producentów mleka.

Ogólnopolski konkurs Rolnik - Farmer Roku, organizowany przez Stowarzyszenie „Polski Klub Rolnik - Farmer Roku” ma długą tradycję - w tym roku odbyła się jego XV edycja.

Wygrali, bo są pracowici

Finałowa gala, która odbyła się 20 marca w Warszawie, zakończyła się wielkim sukcesem podlaskich rolników, którzy „zgarnęli” połowę nagród i to do ich rąk trafiły statuetki Złotego Jabłka. Ponadto w finale konkursu znalazły się jeszcze dwa gospodarstwa z naszego regionu.

Jedno z jabłek powędrowało do Marii i Macieja Makarskich z miejscowości Jatwieź Duża gm. Suchowola (otrzymali je w kategorii produkcyjne gospodarstwa rodzinne do 50 ha). Rolnicy ci uprawiają zboża z przeznaczeniem dla brojlerów - kur i gęsi, których chów jest dominującym kierunkiem w gospodarstwie. Główną nagrodę otrzymali również państwo Jolanta i Adam Kochańscy z miejscowości Jasionóweczka gm. Jasionówka. Zwyciężyli w kategorii gospodarstwa rodzinne od 50 do 100 ha. Główny kierunek produkcji w ich gospodarstwie to hodowla trzody chlewnej. Uprawiają też zboża z przeznaczeniem na produkcję pasz. Złote jabłko w kategorii gospodarstwa o alternatywnych źródłach dochodu powędrowało do Mirosława Jana Angielczyka ze wsi Koryciny gm. Grodzisk, w którego gospodarstwie uprawiane są zioła.

W gronie finalistów konkursu z województwa podlaskiego, znaleźli się również Bogusława i Mirosław Olender z Cieloszki oraz Jadwiga i Zdzisław Sidorek z Żywej Wody.

Nic dziwnego, że dominacja podlaskich rolników zwróciła uwagę, uczestniczącego w finałowej gali, Artura Ławniczaka, wiceministra rolnictwa. Podkreślił on, że podlaskie jest dynamicznym regionem, w którym żyją pracowici ludzie.

Skazani na wybór

W bieżącym wydaniu „Podlaskiego Agro” prezentujemy Państwu dwa różne, ale podlaskie gospodarstwa, których właściciele od niedawna są posiadaczami statuetki Złotego Jabłka. Jako pierwszych przedstawiamy Jolantę i Adama Kochańskich z Jasionóweczki.

Już od pierwszych chwil pobytu w gospodarstwie Kochańskich – ujmuje jego ład, porządek, piękna okolica, okazały dom i jego przemili gospodarze. Gospodarze, którzy z pasją pracują, ale i z pasją o swojej pracy potrafią opowiedzieć. Absolutnie nie dziwi, że zaszczytna nagroda trafiła w ich ręce.

Tym bardziej, że początki tego niezwykle nowoczesnego dziś gospodarstwa nie odbiegają zbytnio od wielu innych w naszym regionie. Do rodziny należy ono od dziada-pradziada, gospodarują na nim już cztery pokolenia Kochańskich. Kiedy to w 1988 roku pani Jolanta i pan Adam przejęli gospodarstwo – nie było one ukierunkowane na konkretną produkcję. Młodzi rolnicy postanowili jednak ten fakt zmienić. Wybór dotyczący tego, co hodować, w naszym województwie jest w zasadzie dość prosty.

Decyzja o produkcji

- Postawiliśmy na trzodę chlewną – wspomina Adam Kochański. – O większej produkcji mleka w naszym przypadku nie mogło być mowy, ze względu na to, że posiadamy zbyt mało użytków zielonych, a w okolicy takich terenów brakuje. W 1993 roku zbudowana została pierwsza chlewnia.

Systematycznie rosło też pogłowie, tak, by 2006 roku konieczna była budowa kolejnej chlewni. Obecnie Kochańscy skupiają się na wyposażeniu parku maszynowego, w tym celu złożyli wniosek od tzw. unijne dofinansowanie, na działanie „Modernizacja Gospodarstw Rolnych”. W ten sposób gospodarstwo wzbogaci się m.in. o elementy paszociągu, wóz asenizacyjny. Na tym ambitni gospodarze nie poprzestają. Już planują koleją modernizację i zakup nowych maszyn, w oparciu o dotacje, o jakie zamierzają wystąpić.

- Dużą zasługę w rozwoju naszego gospodarstwa mają pracownicy Zespołu Doradztwa Rolniczego w Mońkach - podkreśla Kochański. - Wielokrotnie korzystaliśmy z ich fachowych porad i jesteśmy za to wdzięczni.

Warto podkreślić, że pan Adam jest członkiem grupy producenckiej, zrzeszającej sześciu hodowców trzody chlewnej.

- Można powiedzieć, że to grupa wyselekcjonowana przez lata współpracy, dlatego działa nam się razem świetnie, no i mamy świetnego prezesa - mówi rolnik.- I mogę zapewnić, że zysków takiej współpracy jest niemało: po pierwsze to dotacje unijne, wspólne zakupy paszy, wspólna sprzedaż, a co za tym idzie wyższa cena.

Szalony kulig rwie...

Kolejną gałęzią działalności Państwa Kochańskich jest agroturystyka, którą to zajęli się w 2004r.

- Z tą myślą budowany był ten dom - podkreśla pani Jolanta.

Szybko okazało się, że warunki, jakie oferują gościom, piękno okolicy, wysoki standard bazy noclegowej - wszystko to sprawiło, że bez trudu miejsca są rok rocznie zapełniane, do tego stopnia, że niektórym trzeba odmawiać. Tym bardziej, że rodzina Kochańskich powiększyła się, a dom nie „jest z gumy”.

- Jednak zdecydowanie zamierzamy kontynuować naszą „przygodę” z agroturystyką - zapewnia pan Adam. - Zresztą ja lubię to zajęcie, dla mnie to odskocznia od pracy w chlewniach.

Grzechem byłoby zmarnować potencjał, jaki ma gospodarstwo Kochańskich. Oprócz tych warunków przyrodniczych, które już zostały wymienione, to również i zaplecze w postaci pięciu koni zimnokrwistych oraz pięknych bryczek, furmanek i sań, o które pieczołowicie dba pan Adam.

- Sanie były w gospodarstwie, trzeba było jedynie je odnowić - mówi Adam Kochański, który sam w sobie jest częścią tej swoistej stylizacji, kiedy sięga po kożuch, oficerki i czapkę z gronostajem.

Na gości Państwa Kochańskich czeka więc nie tylko gościnny dom, ale również moc atrakcji - w tym polana z zadaszoną wiatą, pod którą można się ogrzać przy kominku. W tym miejscu organizowane są ogniska oraz przeróżne zabawy.

Małgorzata Sawicka

fot. Archiwum rodzinne


Piękna okolica, cisza, spokój i wysoki standard bazy noclegowej - to tylko niektóre z powodów, dla k

Ze szczególnym zaangażowaniem Kochańscy organizują kuligi.

Polana z zadaszoną wiatą z kominkiem, to idealne miejsce na ogniska.

Nakarmić kolbę


By marzyć o dobrym plonie kukurydzy trzeba odpowiednio wcześnie zastanowić się nad dobrym jej nawożeniem

Nawożenie kukurydzy na kiszonkę


Kukurydza jest rośliną o dużych wymaganiach cieplnych. Równomierne wschody uzyskuje się dopiero w temperaturze 9-10 st. C, ale kiełkuje już w glebie o temperaturze 6 st. C, a w fazie 2-3 liści wytrzymuje przymrozki do -3 st. C. Jest rośliną o małych wymaganiach wodnych w porównaniu do innych roślin, jednak na wyprodukowanie tak dużej masy plonu wymaga dużo wilgoci. Mając bardzo głęboki i silnie rozwinięty system korzeniowy potrafi dobrze znosić okresowe niedobory wody. Może być uprawiana w monokulturze przez kolejne 3-4 lata.

Wymagania glebowe

Kukurydza nie lubi gleb podmokłych, zimnych, bardzo ciężkich ilastych i zbyt suchych. Z powodzeniem udaje się na glebach lekkich oraz torfach niskich, gdzie często występuje niedobór miedzi. Może być uprawiana na glebach kompleksów pszennych i żytnich (klasa I-IVb). Na glebach lekkich, na których udają się ziemniaki, w warunkach prawidłowego nawożenia, daje wyższy plon od innych zbóż. Na słabszych glebach, w wysokiej kulturze nie powinno się stosować uproszczeń i zbyt oszczędnych technologii. Gleba powinna mieć uregulowany odczyn (pH w 1M KCl powyżej 5,5), zawierać jak najwięcej próchnicy i co najmniej średnią zasobność przyswajalnych form fosforu, potasu i magnezu.

Wiosną zaleca się jak najbardziej ograniczyć uprawki, by uniknąć strat wody, a zniszczyć kiełkujące chwasty. Następnie wyrównujemy pole włóką lub broną i stosujemy przedsiewne dawki nawozów, przykrywając je broną z wałem strunowym. Wysiew nasion powinien się odbyć możliwie jak najwcześniej, w płn-wsch rejonie Polski - do 10 maja. Im wcześniej kukurydza jest zasiana, tym lepiej się ukorzeni i rozkrzewi, a więc i lepiej plonuje.

Wymagania pokarmowe

Kukurydza pobiera duże ilości składników pokarmowych i wodę z gleby. Z dobrym plonem 50 t zielonki przeciętnie pobiera: 190 kg azotu (N), 70 kg fosforu (P2O5), 225 kg potasu (K2O), 100 kg wapnia (CaO), 60 kg magnezu (MgO), 25 kg siarki (S) lub w przeliczeniu na SO3 – 60 kg oraz 85 g boru (B), 65 g miedzi (Cu), 750 g manganu (Mn), 7 g molibdenu (Mo) i 750 g cynku (Zn). Wykazuje dużą wrażliwość na niedobór cynku oraz średnią na niedobór boru, manganu i miedzi.

Kukurydza uprawiana na zielonkę powoduje znaczne ubożenie gleby z próchnicy, dlatego dysponując obornikiem i gnojówką lub gnojowicą, należy je w pierwszej kolejności stosować pod kukurydzę na silos. Jest to roślina najlepiej wykorzystująca składniki pokarmowe z nawozów naturalnych.

Nawożenie

Jeżeli gleba jest bardzo kwaśna, po zbiorze przedplonu trzeba zastosować wapno węglanowe na ścierń. W przypadku bardzo niskiej zasobności gleby w magnez zaleca się stosować wapno magnezowe, nawet niewielkie ilości - 300-600 kg/ha dolomitu. Kukurydza pobiera bardzo dużo magnezu i wyjątkowo źle rośnie na glebach ubogich w magnez.

Nawożenie organiczne

Najlepszym terminem stosowania obornika jest jesień, ale dobrym jest także wiosna. Z dawką 30 t obornika bydlęcego wprowadzamy 150 kg azotu, 90 kg fosforu i ok. 200 kg potasu. Z tego kukurydza wykorzysta ok. 60-70 kg azotu, 25 kg fosforu i 120 kg potasu. W obecnej sytuacji, gdy nawozy mineralne są drogie, należy te składniki skrupulatnie przeliczyć. Obornik pokrywa wymagania pokarmowe kukurydzy na poziomie ok. 35% azotu i fosforu oraz ponad 50% potasu.

Jeżeli dysponujemy jeszcze gnojówką, to zastosowanie 20 msześc./ha w kwietniu (na niezbyt wilgotną glebę, bo nie wolno jej podtopić) daje nam dodatkowo 80 kg azotu i 160 kg potasu. Gnojówka prawie nie zawiera fosforu. Łącznie daje to dawkę 140-150 kg azotu i 280 kg potasu, czyli zapewnia ok. 75% dawki azotu, 35% fosforu i całą dawkę potasu.

W gospodarstwach dysponujących gnojowicą zastosowanie dawki 25 msześc. jesienią i 25 msześć. późną wiosną pokrywa wymagania kukurydzy względem fosforu i potasu. Uzupełnienia wymaga tylko nawożenie azotem, a na glebach o niższej zasobności w fosfor, także startowo, współrzędnie do 100 kg/ha Polidapu.

Nawożenie mineralne

W gospodarstwach, gdzie od lat jest duża obsada bydła, gleby są zasobne w fosfor, a często także w potas, tak więc nawożenie mineralne można znacznie ograniczyć, bez obawy o słabsze plony. Ze względu na duże wymagania pokarmowe kukurydzy nawożenie musi być bardzo dokładnie zbilansowane. Podstawą zbilansowanego nawożenia jest znajomość zasobności gleby. Konieczne w związku z tym jest systematyczne, co 4-5 lat badanie zasobności gleby. Okręgowa Stacja Chemiczno-Rolnicza (np. w Białymstoku, przy ulicy Ogrodowej 10) wykonuje takie analizy gleb. Rolnik otrzymuje informację o odczynie gleby i potrzebie wapnowania, zasobności w przyswajalny fosfor, potas i magnez za równowartość niecałych 2 kg fosforu lub potasu.

Nawozy kompleksowe najlepiej jest stosować pod uprawki przedsiewne, 7-14 dni przed siewem ziarna, bo fosfor i potas najlepiej działa wymieszany z 10-20 cm warstwą gleby. Im droższe są nawozy, tym należy zwrócić większą uwagę na ich jakość, a więc głównie ich przyswajalność. Trzeba czytać informacje na opakowaniu o zawartości form rozpuszczalnych w wodzie!

Stosując obornik (30 t/ha) zaleca się zastosować dodatkowo ok. 300 kg/ka Polifoski 5 lub Polifoski M-Maks, albo 225 kg Polifoski 6 lub 100 kg Polidapu i 100-150 kg soli potasowej.

Zastosowanie oprócz obornika dodatkowo wiosną gnojówki w dawce 20 msześc./ha daje możliwość ograniczenia nawożenia nawozami kompleksowymi tylko do dawki ok. 100 kg/ha Polidapu, najlepiej startowo, współrzędnie.

Jeżeli nie stosujemy pod kukurydzę na silos nawozów naturalnych, co jest dużym błędem, wówczas zaleca się stosować ok. 500 kg/ha Polifoski 5 lub 450 kg/ha Polifoski M-Maks, albo 350 kg/ha Polifoski 6. Z tych zaleceń wynika, że chcąc tanio produkować pasze objętościowe w gospodarstwie, należy w nawożeniu kukurydzy maksymalnie wykorzystać nawozy naturalne.

W warunkach niskich wiosennych temperatur kukurydza bardzo słabo pobiera fosfor, co powoduje jej zaczerwienienie i zahamowanie wzrostu. Takie warunki często występują na Podlasiu. Zaleca się więc nawożenie startowe w ilości ok. 100 kg/ha fosforanu amonu, czyli Polidapu, wykorzystując specjalne siewniki do współrzędnego siewu ziarna i nawozu. Dla bezpieczeństwa wschodzących roślin współrzędnie powinno stosować się tylko mało ruchome w glebie składniki, czyli amonową formę azotu i fosfor. Obecnie firmy prześcigają się w zalecaniu do nawożenia współrzędnego wiele stosunkowo nisko skoncentrowanych nawozów, w dawkach nawet ponad 200 kg/ha, a takie dawki ruchomych składników stanowią poważne źródło lokalnego zasolenia gleby i mogą wywoływać lokalną suszę fizjologiczną. Efektywne i bezpieczne jest zatem stosowanie tylko małych dawek fosforanu amonu.

Nawożenie azotem

O ile fosfor i potas możemy nawet w całości zabezpieczyć w formie nawozów naturalnych, to azot, jako najbardziej plonotwórczy składnik dobrze jest zastosować dodatkowo w postaci nawozów mineralnych. Wykorzystuje się tutaj bardzo efektywne zjawisko współdziałania azotu z nawozów organicznych i mineralnych. Kukurydza z plonem 50 t zielonki o zawartości ponad 30% suchej masy pobiera co najmniej 190 kg azotu. W początkowych fazach rozwoju azot pobierany jest w niewielkich ilościach. Intensywniej pobierany jest dopiero od fazy 4-5 liścia, a przede wszystkim w lipcu oraz sierpniu. Wysoka temperatura w tym okresie sprzyja uwalnianiu się (mineralizacji) dużej ilości azotu z obornika i materii organicznej gleby, który jest przez kukurydzę wyjątkowo dobrze wykorzystany, ale wtedy gdy nie zabraknie wody. Można przyjąć, że stosując obornik, dawka azotu powinna wynosić od 70 kg/ha na glebach próchnicznych, dobrze nawożonych do 120 kg/ha na stanowiskach słabych. W przypadku stosowania dodatkowo wiosną gnojówki (20 msześc.) lub tylko gnojowicy (2 razy po 25 msześc./ha) dawkę azotu można zmniejszyć do 50-70 kg/ha.

Ze względu na początkowo wolny wzrost kukurydzy, ale z reguły dobre uwilgotnienie gleby - przedsiewnie należy stosować do 80 kg azotu - najlepiej w formie nawozów wieloskładnikowych i mocznika lub PoliAzotu, ewentualnie saletry amonowej. Do nawożenia kukurydzy najlepszym nawozem azotowym jest mocznik oraz zawierający dodatkowo siarkę PoliAzot. Niskie temperatury i powolny jeszcze wzrost roślin, a w związku z tym powolne pobieranie azotu powoduje, że azot z mocznika i PoliAzotu jest dłużej dostępny.

Gdy nie stosujemy nawozów naturalnych lub dawka azotu jest wyższa jak 80 kg/ha, szczególnie na glebach lżejszych, przepuszczalnych, pozostałą część azotu powinno się stosować pogłównie, w miarę późno, kiedy wysokość roślin umożliwia jeszcze technicznie wykonanie tego zabiegu - od fazy 4-5 liścia do wysokości nawet 40 cm, krótko przed spodziewanym deszczem. Pogłównie zaś stosuje się azot na suche rośliny, tylko w formie mocznika. Stosowanie saletry amonowej powoduje uszkodzenie (poparzenie) roślin. Poza nawożeniem doglebowym kukurydza dobrze reaguje na dokarmianie dolistne azotem w postaci 6% wodnego roztworu mocznika z magnezem i mikroskładnikami. Nie zapominajmy o dodaniu boru i manganu, a w uprawie bez obornika, także miedzi i cynku. Okres dokarmiania dolistnego jest krótki i praktycznie można tę roślinę dokarmiać od fazy 7 liści przez ok. 3 tygodnie, co 6-8 dni.

Im wcześniej wiosną zabezpieczymy kukurydzy wszystkie składniki pokarmowe i „wpompujemy” je w okresie dobrej wilgotności gleby, tym większa szansa na dobry plon, nawet, gdy w późniejszych fazach rozwojowych wystąpią niedobory wody.

Wpływ nawożenia na jakość zielonki

Prawidłowe nawożenie fosforem i potasem zwiększa odporność kukurydzy na stres termiczny i niedobory wody oraz poprawia skład aminokwasowy białek. Fosfor i magnez decydują także o równomiernym oraz przyspieszonym dojrzewaniu, co powoduje wzrost zawartości suchej masy i cukrów w plonie. Największy wpływ na jakość zielonki wykazuje nawożenie azotem, które zwiększa masę plonu oraz zawartość białka. Azot powoduje nieznaczny spadek zawartości cukrów, tłuszczów i włókna surowego oraz wzrost strawności zielonki.

Adam Grześkowiak

fot. A. Niczyporuk

 


Zakład Chemiczny „Police” S.A.

Łąka w naprawie


Renowacja użytków zielonych jest niezbędna dla zachowania wysokiej jakości paszowej. Jednak tradycyjny sposób- czyli orka i nowy zasiew - jest kosztowany. Dlatego warto zastanowić się nad kompromisem - i zastosować podsiew.

W renowacji użytków zielonych najważniejszy jest odpowiedni termin siewu


Użytki zielone to najlepsze źródło wartościowych pasz dla bydła. Uprawiane trawy i motylkowate są podstawą w żywieniu krów. Wzrostowi produkcji bydła musi więc towarzyszyć zwiększanie powierzchni użytków zielonych oraz podniesienie wydajności i jakości paszy.

Plonowanie użytku zależy przede wszystkim od składu botanicznego runi, nawożenia i odpowiedniego uwilgotnienia gleby. Większość użytków zielonych dla uzyskania wysokiej jakości paszowej plonu musi być odnawiana metodą pełnego obsiewu lub podsiewu odpowiednimi mieszankami łąkowo-pastwiskowymi. Obecnie metoda podsiewu wypiera tradycyjną metodę pełnej uprawy. Jednakże decydując się na metodę renowacji należy zawsze uwzględnić stopień degradacji runi, jej skład botaniczny, stan darni, powierzchnię i rodzaj gleby oraz stosunki wodne w okresie wegetacji.

Czynnikiem decydującym o powodzeniu renowacji jest optymalny termin wysiewu. Za najlepszy okres do przeprowadzenia tego zabiegu uważa się wczesną wiosnę. Nasiona wysiewane wiosną korzystają z zapasów wody glebowej pozimowej i opadów. Problemem jest jednak wtedy tempo wzrostu starej runi łąkowo-pastwiskowej. Dlatego wybierając gatunki do podsiewu należy wybierać takie, które szybko kiełkują i rozwijają się po zasiewie, aby zapewnić konkurencyjność względem starej darni. Po upływie 2-3 tygodni od momentu wzejścia takich nasion powinno się przeprowadzić koszenie odchwaszczające, które udostępni nowym roślinom dostęp do światła, ograniczy wzrost roślin ze starej darni a przyśpieszy rozwój młodych siewek.

Wykonanie podsiewu nasionami odpowiednich gatunków i odmian traw i motylkowych zapewnia względnie szybkie przywrócenie produktywności użytków zielonych. Do zalet renowacji metodą podsiewu zaliczyć należy niskie koszty wykonania. Bez względu na sposób przeprowadzenia podsiewu jest on zabiegiem tańszym o ok. 60 % od tradycyjnej metody renowacji poprzez orkę i nowy zasiew.

opr. sam

fot. APV

Następcom taniej


Nieodpłatne przekazanie gospodarstwa następcy i ponoszenie przez to opłat wydaje się być absurdem, a jednak takie przepisy obowiązywały w Polsce... do niedawna.

Od tego roku darowizna ziemi nie jest obciążona rentą planistyczną


Renta planistyczna to opłata, jaką nalicza wójt, burmistrz czy prezydent miasta w przypadku zbycia nieruchomości, której wartość wzrosła wskutek uchwalenia lub zmiany planu miejscowego.

Nie jest to tak ciężka danina, gdy sprzedajemy grunt, bo wówczas możemy tę kwotę uwzględnić w cenie sprzedaży. Ale gdy dokonujemy darowizny na rzecz swojego potomka, takie obciążenie budżetu wydaje się całkowicie bezzasadnym obciążeniem.

Niestety w przepisach ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu (art. 36 i 37 - Dz. U. Nr 80, poz. 717, z późn. zm.1) użyto określenia „zbywa”, co interpretowano jako wszelkie czynności prawne pozwalające na przeniesienie własności nieruchomości, zarówno w drodze odpłatnej (sprzedaży) jak i nieodpłatnej (darmowej). Taki stan rzeczy powodował, że rolnicy, pomimo zachęt ustawodawcy zawartych w przepisach ustawy z dn. 20 grudnia 1990 r. o ubezpieczeniu społecznym rolników albo ustawy z dn. 26 kwietnia 2001 r. o rentach strukturalnych w rolnictwie, nie byli skłonni nieodpłatnie przekazywać swoje gospodarstwa następcom.

Nie sprzyja to rozwojowi obszarów wiejskich, który jest jednym z priorytetów Ministerstwa i rządu, stąd zaproponowano wyłączenie z działania przepisu art. 36 ust. 4 ustawy z dn. 27 marca 2003r., czynności związanych z nieodpłatnym przeniesieniem przez rolnika na następcę własności nieruchomości wchodzących w skład gospodarstwa rolnego.

Stąd też ustawą z dn. 15 października 2008r. (Dz. U. Nr 220, poz. 1413) znowelizowano przepisy ustawy z dn. 27 marca 2003r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, poprzez dodanie nowego przepisu (art. 36 ust. 4a), który stanowi obecnie, że: „Opłaty, o której mowa w ust. 4 (tzw. renty planistycznej), nie pobiera się w przypadku nieodpłatnego przeniesienia przez rolnika własności nieruchomości wchodzących w skład gospodarstwa rolnego na następcę w rozumieniu przepisów ustawy z dn. 20 grudnia 1990r. o ubezpieczeniu społecznym rolników (Dz. U. z 2008 r. Nr 50, poz. 291, Nr 67, poz. 411 i Nr 70, poz. 416) albo przepisów w sprawie szczegółowych warunków i trybu przyznawania pomocy finansowej w ramach działania „Renty strukturalne” objętego Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013 wydanych na podstawie art. 29 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 7 marca 2007 r. o wspieraniu rozwoju obszarów wiejskich z udziałem środków Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich (Dz. U. Nr 64, poz. 427 oraz z 2008 r. Nr 98, poz. 634).”

Jednak, w przypadku wtórnego zbycia przez następcę prawa własności nieruchomości, przewiduje się odpowiednie stosowanie przepisów o rencie planistycznej.

Zmiana ta weszła w życie z dn. 12 stycznia 2009 r.

Monika Urban

fot. M. Sawicka

Moje pole, moje druty


Słupy elektryczne na polach są zmorą rolników.

Służebność przesyłu - przedsiębiorstwo korzysta z gruntu, niech płaci


Słupy, transformatory, gazociągi, czy wodociągi biegnące przez grunt zmniejszają jego wartość użytkową i rynkową. W latach 40., 50., 60. i 70. instalacje tego typu umieszczano na tysiącach prywatnych działek, zazwyczaj bez pytania ich właścicieli o zgodę.

Zarówno wówczas, jak i obecnie to ograniczenie własności nieruchomości było źródłem wielu sporów, które znalazły zakończenie przed sądami powszechnymi, a nawet stanowiły przedmiot pracy Sądu Najwyższego. Ostatecznie nie wykluczył on możliwości uzyskania przez tzw. przedsiębiorstwa przesyłowe trwałych praw do cudzego gruntu w drodze ustanowienia służebności lub zasiedzenia nieruchomości gruntowej.

Ugruntowaniem tej linii orzecznictwa jest wprowadzenie w sierpniu ubr. instytucji służebności przesyłu - nowelizacja kodeksu cywilnego (Dz. U. z 1964 r., Nr 16, poz. 93 z późn. zm.) z dnia 30 maja 2008 r. (Dz. U. Nr 116, poz.731). Wyjaśnia ona część wątpliwości, jakie od lat wzbudza prowadzenie tzw. instalacji przesyłowych przez nieruchomości gruntowe.

Służebność przesyłu (art. 3051, 3052, 3053, 3054 kc.) jest prawem obciążającym nieruchomość, na której przedsiębiorca „przesyłowy” ma zamiar wybudować lub na której znajdują się wyżej wymienione urządzenia przesyłowe i polega ona na tym, że przedsiębiorca może korzystać z nieruchomości obciążonej, zgodnie z przeznaczeniem tych urządzeń.

Służebność będzie ustanawiana w drodze umowy między przedsiębiorcą, a właścicielem nieruchomości. Zgodnie ze znajdującymi tu zastosowanie przepisami kc. o przeniesieniu własności i o służebnościach gruntowych (art. 245 § 2 kc.) forma aktu notarialnego będzie wymagana przynajmniej dla oświadczenia właściciela, który prawo służebności ustanawia. Przepisy dopuszczają także zawarcie umowy z zastrzeżeniem warunku lub terminu.

Jeżeli jedna ze stron odmówi zawarcia umowy o ustanowieniu służebności przesyłu, a jest ona konieczna do korzystania z urządzeń przesyłowych, druga strona może wystąpić o ustanowienie służebności do sądu – za odpowiednim wynagrodzeniem dla właściciela nieruchomości. Do tej pory sądy, ustalając wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z działki, zasądzały je według lokalnej stawki czynszu dzierżawnego. Wadą tej nowej regulacji jest brak określenia trybu szacowania wynagrodzenia za ustanowienie służebności przesyłu.

Ponadto zgodnie z nowym brzmieniem art. 49 kodeksu cywilnego, urządzenia służące do doprowadzania lub odprowadzania płynów, pary, gazu, energii elektrycznej oraz inne urządzenia podobne nie należą do części składowych nieruchomości, jeśli wchodzą w skład przedsiębiorstwa. Osoba, która poniosła koszty budowy tych urządzeń może żądać, aby przedsiębiorca, który przyłączył urządzenie do swej sieci, nabył ich własność, za odpowiednim wynagrodzeniem, chyba że strony w umowie postanowiły inaczej. Z żądaniem przeniesienia własności tych urządzeń może wystąpić także przedsiębiorca.

Jak to wszystko może wyglądać w praktyce? Będzie to zapewne ułatwienie dla inwestorów, którzy, aby szybciej uzyskać podłączenie, np. do sieci telefonicznej lub energetycznej, zmuszeni byli za własne środki wybudować linię lub przyłącze i następnie podarować je przedsiębiorstwu dostarczającemu prąd, TP SA itp. Częstą praktyką było, że w chwili włączenia tych urządzeń do sieci stawały się one własnością przedsiębiorcy, niezależnie od ewentualnych rozliczeń finansowych. Wybudowane na nieruchomościach urządzenia nieraz zmniejszają jej wartość użytkową i rynkową, a ich istnienie wiąże się też z innymi niedogodnościami związanymi chociażby z konserwacją. Obecnie jest to podstawą, by uzyskać choćby częściowe zadośćuczynienie za znoszenie tych uciążliwości.

Niestety służebność przesyłu nie rozwiąże problemu wszystkich właścicieli ziemi, na której linie przesyłowe istnieją od lat. Jeżeli urządzenia te postawiono ponad 30 lat temu, to przedsiębiorcy będą woleli stwierdzić zasiedzenie służebności przed sądem, niż ustanawiać ją odpłatnie.

Natomiast w stosunku do urządzeń posadowionych przed laty 10-u w grę może wejść przedawnienie roszczeń majątkowych, co uniemożliwi zarówno właścicielowi gruntu, jak i przedsiębiorstwu domaganie się ustanowienia służebności przed sądem.

W tej sytuacji jedynym wyjściem będzie dojście do porozumienia i zawarcie umowy, co nie zawsze będzie łatwe.

Czy służebność przesyłu się sprawdzi? Czas pokaże…

Monika Urban-Szmelcer

fot. T. Fiłończuk

Jesteś tutaj: Strona główna Artykuły Aktualności