Finanse

Ciepło pachnące słomą


Cała linia została umieszczona w zaadaptowanym do tego celu garażu

Produkcja brykietu ze słomy stała się dla Genowefy i Tomasza Borkowskich sposobem na dodatkowe źródło dochodu


Odnawialne źródła energii to temat, który niejednemu politykowi spędza sen z powiek. W końcu Polska jest zobowiązana do tego, by pracować nad zwiększeniem udziału paliw odnawialnych w produkcji energii. Życie pokazuje, że działania zwykłych ludzi są dalece skuteczniejsze od poczynań polityków.

Tomasz i Genowefa Borkowscy gospodarują w miejscowości Bukowo w gminie Rajgród w ok. 40-hektarowym gospodarstwie. Podstawą ich utrzymania jest produkcja mleka. Stado oparte w dużej mierze o sprowadzane z Holandii krowy zaowocowało dużą wydajnością. Od ubiegłego roku swoją działalność rolnicy rozszerzyli o produkcję brykietu ze... słomy. Syn wymyślił, rodzice podchwycili...

- Winowajcą jest syn - śmieje się pani Genowefa. - Studiuje na SGGW, pisał pracę inżynierską, dotyczącą odnawialnych źródeł energii. Zaraził nas pomysłem.

Promotor tej pracy – prof. .... zaproponowała, żeby właśnie w gospodarstwie Borkowskich wypróbować działanie brykieciarki do wyrobu brykietu ze słomy. Pomysł właścicielom się spodobał. Tyle, że życie spłatało psikusa. Pomysłodawczyni inwestycji nie mogła pomóc.

- My jednak już byliśmy zdecydowani - wyjaśnia pani Genowefa. - Zaczęliśmy się rozglądać, jeździć po gospodarstwach, które robią podobne rzeczy. I w końcu zdecydowaliśmy się na konkretną maszynę. Pracuje w naszym gospodarstwie już od listopada ubiegłego roku.

Chodziło już konkretnie o przerób słomy.

- Obecnie słoma to często właściwie odpad w gospodarstwie - wyjaśnia pan Tomasz. - Albo jest częściowo zużywana, albo często po żniwach słomę się po prostu zaoruje,. Wiele jest takich gospodarstw, w których słoma po prostu zalega.

Koszt całej inwestycji, mówiąc wprost, jest spory. Borkowscy zapłacili ponad 180 tys. zł. To koszt całej linii, złożonej z czterech urządzeń: brykieciarki, młynka-rozdrabniacza z cyklonem, rozbijacza bel i taśmociągu. Gospodarze liczyli na fundusze unijne na ten cel. Dlatego wystąpili z wnioskiem o dofinansowanie z działania „Różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej” w ramach PROW 2007-2013. Udało się. Dzięki temu Borkowscy uzyskają zwrot 50% kosztów kwalifikowanych inwestycji.

Czy obsługa linii jest trudna lub kłopotliwa? Trochę tak. Jak każde obecnie urządzenie, wyposażone jest w elementy elektroniczne. Jednak jak podkreśla gospodyni, to nic, czego nie można się nauczyć. Linia w ciągu godziny może wytworzyć 220 kg brykietu (wiele zależy od tego jakiej jakości jest surowiec, nie może jednak zawierać więcej wilgoci niż 18 %). Z jednej tony słomy wyprodukować ok. 350 kg brykietu. Jak na razie, Borkowscy produkują brykiet głównie z własnych zapasów słomy, zebranych podczas żniw. Podejmują jednak próby, by kupować surowiec od innych rolników.

- Zainteresowani są, ale rzecz nie jest taka prosta - mówi pani Genowefa. - Z naszych obliczeń wynika, że za tonę słomy możemy zaoferować nie więcej niż 140-150 zł. A chętnych na taką stawkę jakoś brakuje. I, co ważne, musi to być surowiec dobrej jakości, niezawilgocony, bo brykiet z takiej słomy będzie się po prostu rozpadał.

Koszt produkcji brykietu to nie tylko pieniądze, które trzeba było wydać na zakup linii, które muszą się w końcu zwrócić. To również koszty amortyzacji sprzętu, wymian części, napraw, wymiany oleju, prądu, robocizny i księgowości - bo wraz z uruchomieniem działalności gospodarczej Borkowscy stali się „VAT-owcami” i przybyło skomplikowanych „papierowych” obowiązków.

Rolnicy oferują wyprodukowany w gospodarstwie brykiet w cenie 340 zł za tonę. Jednak możliwe jest także wykupienie usługi z własnego surowca. Takie rozwiązanie to koszt 180 zł za przerobienie jednej tony słomy. Trzecią opcją jest dostarczenie własnego surowca. Bo za nieodpłatnie przekazaną słomę, otrzymuje się 330 kg brykietu.

To próbny rok. Na razie sprawdzają, liczą i testują opał na własnej skórze, dosłownie. Brykietem ze słomy opalany jest dom o powierzchni 300 mkw. Jak wrażenia?

- Domyślam się, że niektórym trudno sobie wyobrazić, jak to jest palić słomą, może się wydawać, że taki brykiet spala się „w sekundę” - mówi pani Genowefa. - Zapewniam, że tak nie jest. Kostka jest tak zbita, że pali się nieco szybciej niż węgiel, ale dłużej niż drewno. Co najważniejsze - nasza kotłownia jest czyściutka, nie ma zapachu węgla, zaskoczyła mnie też minimalna ilość popiołu. I jeszcze jedno - mimo, że pogoda nas w tym roku nie rozpieszcza - w naszym domu jest cieplutko.

Według obliczeń 1,5 tony brykietu ze słomy zastępuje kalorycznością tonę węgla kamiennego.

Małgorzata Sawicka


Raster:

Słoma w rozmiarze mini

Brykiet ze słomy, sprasowany pod wysokim ciśnieniem (urządzenie w gospodarstwie państwa Borkowskich prasuje słomę pod ciśnieniem 210 barów), bez sztucznych dodatków takich jak lakiery, czy lepiszcza zalicza się do grupy czystych ekologicznie paliw z biomasy. Charakteryzuje się niską zawartością wilgoci (8-12%), popiołów (0,5%) i substancji szkodliwych dla środowiska. Mówi się bowiem, że zboże w ciągu swego wzrostu pochłania takie ilości dwutlenku węgla, jakie uwalnia w procesie spalania. Więc mówimy o zerowej jego emisji. Poziom szkodliwości dwutlenku węgla jest taki sam, jak przy naturalnym butwieniu słomy. Podczas spalania nie uwalnia się siarka, a powstały popiół (wagowo jest go 10%) może być wykorzystany jako nawóz. Brykiet to także paliwo ekonomiczne. Brykiet ma wysoką gęstość własną dzięki czemu zajmują niewielką powierzchnię składową, przy czym ma wysoką wartość energetyczną.


for. A. Niczyporuk



I oto finalny produkt - brykiet ze słomy

Młynek do rozdrabniania słomy