Aktualności

Róże Podlasia

sadzenieMają więcej witaminy niż pomarańcza, zawierają dużo wapnia, potasu i żelaza – brokuły. Jak się je uprawia i czy zajęcie to jest opłacalne?

Są róże herbaciane, czerwone, bezkolcowe, pnące, rabatowe. Są i takie do zjedzenia, czyli brokuły. Plantacje tych ostatnich coraz częściej zajmują podlaskie pola.
W niewielkiej wiosce Bagny gościliśmy całkiem niedawno - jej sołtys otrzymał w ogólnopolskim konkursie tytuł „Sołtysa Roku”. Tym razem do sioła ściągnęli nas zamieszkujący tam plantatorzy brokułów, którzy opowiedzieli nam o tym jak wygląda uprawa i zbiór tego smakowitego warzywa.
W Bagnach uprawą brokułów zajmują się czterej plantatorzy. Pierwszy z nich – Stanisław Lulewicz – obecnie jest już na rencie strukturalnej, a schedę po ojcu przejął syn. Jednak pan Stanisław spotkał się z nami, by opowiedzieć jak zaczęła się jego przygoda z zielonymi różami i jak zaraził tym zajęciem pozostałych sąsiadów.
- Zaczęło się przypadkowo – rozpoczyna swoją opowieść. - Sześć lat temu zajmowałem się uprawą truskawek, miałem tego 3 hektary. Owoce sprzedawałem chłodni w Sokółce. Jednak jak wiadomo uprawa truskawek to kapryśna sprawa. Cena, a więc i zarobek, zależy od wielu czynników. I jednego roku można na nich zarobić, a kolejnego stracić.
Za podszeptami szefa sokólskiej firmy pan Stanisław zainteresował się więc uprawą brokułów. O zajęciu tym nie miał zielonego (!) pojęcia. Za źródło wiedzy posłużyła podarowana książka. Pierwsze sadzonki rosły na polu, było trochę nerwów i nieprzespanych nocy, ale w czasie pierwszego zbioru okazało się, że się wszystko udało. Po zdobyciu pierwszych szlifów i wiary, że z brokułami jest łatwiej i bezpieczniej niż z truskawkami, pan Stanisław zaczął namawiać sąsiadów by sami spróbowali.
Jako pierwszy dał się namówić Mieczysław Sawośko, dyrektor miejscowej szkoły podstawowej. Jego plantacja rozciąga się na 4 hektarach.
- Więcej uprawiać nie mogę, ze względu na pracę – mówi. - Wcześniej na tej powierzchni uprawiałem zboże. I w zasadzie wiele się nie zmieniło. Ponieważ uprawiam brokuły po zbiorze roślin ozimych. I mam z tego wiele korzyści. Bo warzywo to znakomicie wpływa na stan gleby – użyźnia je, poprawia pH. W płodozmianie jest znakomite. Moja wiedza dotycząca uprawy brokułów, podobnie jak kolegi, pochodziła z książki i z tych doświadczeń, które on już zdobył. Udaje się, ale to nie jest tak, że nie popełniamy błędów. Jednak z roku na rok radzimy sobie coraz lepiej.
Danuta i Grzegorz Kiersnowscy w tym roku po raz pierwszy zbierają owoce swojej pracy. Brokułami obsadzili 3 hektary.
- Namówił nas syn, kształcący się w kierunku rolniczym – mówi pan Grzegorz. - Trudno jeszcze ocenić jakie będą zyski z tego przedsięwzięcia. W końcu to nasz pierwszy zbiór. Niestety fakty są takie, że koszty produkcji rosną, a ceny w zasadzie od lat się nie zmieniają. A producent jest na szarym końcu łańcuszka zysków. I tak w sklepie płaci się po kilka złotych za różę, a my w przeliczeniu otrzymujemy za nią ok. 20 groszy. Cena za kilogram różyczek wynosi ok. 1,60 – 1,70 zł.
Najmłodszy stażem plantator –  Mieczysław Łazuk w momencie przygotowywania tego materiału wciąż czekał na swój pierwszy zbiór brokułów. I znów, podobnie jak w pozostałych przypadkach, pomysł zaszczepili sąsiedzi.
- Na razie wszystko wygląda dobrze – mówi. - Choć przyznaję, że mam za sobą parę nieprzespanych nocy. Bo wiadomo wkład w uprawę był niemały: nawozy, opryski, sadzonki, a niewiele trzeba, by stracić zbiory – wystarczy choćby grad.
Pan Mieczysław zasadził brokuły na 2 hektarach, ale deklaruje, że jak się wszystko powiedzie, w kolejnych latach jego plantacja zwiększy swoje rozmiary.
Wszyscy czterej „brokułowi” plantatorzy dzielą ze sobą radości i troski prowadzenia tej dość nietypowej uprawy. Najmniejszy problem jest z sadzonkami, które produkują we własnym zakresie, co wcale oznacza, że nic nie kosztują. Do właściwej i zyskownej uprawy jest też potrzebna gleba odpowiedniego gatunku – 3- i 4-ej klasy. Poniżej tego poziomu róże nie są zbyt dorodne.
Są trzy terminy sadzenia brokułów. Pierwszy przypadka na okres 15-16 maja, drugi to koniec maja/początek czerwca. Trzeci termin przypada miesiąc później, ostatni raz brokuły sadzi się do 15 lipca. Po co taka różnorodność?
- Te dwa tygodnie rozbieżności wynikają z tego, że należy utrzymać ciągłość zbioru – wyjaśnia Mieczysław Sawośko. - Brokuły rosną bardzo szybko, kiedy są dojrzałe, ma się około 3 dni na zbiór. Gdyby wszystkie dojrzewały w tym samym czasie, trudno byłoby je zebrać z pola i przerobić.
Obowiązkowo pola, na których sadzi się brokuły są pod opieką Stacji Chemiczno-Rolniczej, której pracownicy corocznie badają stan gleby i opracowują dawki nawozowe.
W wyniku tych badań wszyscy plantatorzy stosują obornik, wapń oraz kilkakrotnie, w stosownych dawkach: nawozy fosforowe, potasowe i azotowe.
Wegetacja roślin trwa 70-80 dni. Choć i w tym zakresie potrafią zrobić niespodzianki. Na przykład w tym roku wegetacja „skróciła się” do 60 dni ze względu na dużą wilgotność i sprzyjające temperatury.
Brokuły same nie wyrosną. Jak każde inne rośliny są zagłuszane przez chwasty, z tą różnicą, że nie ma żadnych środków chemicznych, którymi można by było z nimi zawalczyć. Pozostają metody mechaniczne. Na szczęście w zakresie szkodników w sukurs rolnikom idą pestycydy. Co atakuje brokuły? To tzw. pchełka, mszyca, bielinek kapustnik i brunatnica.
Dojrzałe brokuły wycinane są ręcznie i ładowane na przyczepy. W tym zakresie innowację wprowadził Stanisław Lulewicz, który wymyślił i sam skonstruował taśmę, która usprawnia załadunek przyczepy. Takie róże są już gotowe do sprzedaży. Jednak rolnicy z Bagien sprzedają je w drobniejszych kawałkach – tzw. różyczkach. Dzięki temu otrzymują wyższe stawki, a praca przy warzywach jest szansą na zarobek dla mieszkańców wsi.
Tekst: Małgorzata Sawicka
fot. Sebastian Rutkowski/Archiwum

grupowemaszyna_do_sadzeniaocenawegetacja